„Obcy w ciele i umyśle”
Katarzyna Ćwirko-Kusztan
Praktycznie od początku mojej pracy psychoterapeutycznej, interesował mnie związek pomiędzy psyche i cielesnością pacjenta oraz psychoterapeuty. Na scenie psychoterapeutycznej rozgrywają się teatry ciała i umysłu, podczas sesji z pacjentami często doświadczamy różnych stanów psychicznych i cielesnych, ale także bywamy nieraz we własnych stanach emocjonalnych i fizycznych – mamy problemy osobiste, zawodowe tak jak nasi pacjenci, chorują nasze ciała.
Wrażenia psychiczne i cielesne przeżywane przez terapeutę w trakcie sesji z pacjentem, stają się istotnym i cennym źródłem informacji o pacjencie. Dlatego też myślę, że psychoterapię warto rozumieć jako sposób konstruowania znaczenia na podstawie spotkania dwóch umysłów ale i dwóch ciał: pacjenta i terapeuty. Na ekranie widzicie Państwo kobietę w ciąży „pomieszczającą”, w sensie dosłownym swoje dzieci i dzieci „pomieszczane” przez matkę, my terapeuci w relacji z pacjentem, stajemy się w rozumieniu bionowskim ”pomieszczającymi”, pacjent „pomieszczanym”. Pomieszczanym, w zasadzie czasami już od pierwszego kontaktu telefonicznego, pierwszej sesji konsultacyjnej, nasze umysły bywają „zapłodnione” pacjentem.
„Brzuch miała jak kroplę
ogromną, w rozłożystą misę biódr zamknięty.
W takiej ciszy słyszała, jak na godzin stopnie
pnie się w niej ten roślinny puch, twardnieje w orzech —
— to było dziecko małe, które wkołysali
ciepłym ciał swych pomrukiem jak szelestem morza
w jej pełnię i dojrzałość, która równa ziemi
ogarnęła i rosła rączkami drobnemi,
zarysem ust różowych, roślinką maleńką,
którą czuła pod lekko wyciągniętą ręką
i która dziś się spełni i wzejdzie człowiekiem
nad przymrużoną lekko ziemi złej powiekę,
żeby się stać czym? Kwiatem, powłoką czy łzą?”
Krzysztof Kamil Baczyński
W relacji z pacjentem używamy swojej wiedzy, doświadczenia, mamy nadzieję, wiarę w możliwości swoje i pacjenta, ale też wątpliwości, przeżywamy bezsilność, bezradność, zastanawiamy się czy wspólnie z pacjentem, uda się nam osiągnąć satysfakcjonującą zmianę?
Rodzimy się wyposażeni w ciała, posiadające narządy zmysłów – oczy, uszy, usta, dotyk, nos służące do odbierania bodźców z zewnątrz będące składowymi żyjącego i rozwijającego się self. Percepcja jest niezbędna do uzyskiwania wiedzy na temat świata, siebie, początkowo poprzez nasze ciała, następnie rozwijającą się psychikę. Freud napisał: „Ego ostatecznie wyłania się z doznań cielesnych, głównie z tych pochodzących z powierzchni ciała. Można je więc traktować jako, mentalną projekcję powierzchni ciała, oprócz tego, że reprezentuje powierzchnię aparatu psychicznego.
W kontakcie fizycznym pomiędzy matką a niemowlęciem dużo się dzieje. „Prewerbalne niemowlę chłonie nie tylko słowa, ale także ukryte intencje wpisane w komunikaty. Ten wymiar przekazywany jest przez kontakt fizyczny, wyraz twarzy, gesty, ton głosu” – Raphael-Leff. Reprezentacje ciała powstają poprzez uwewnętrznianie wyobrażeń o ciele powstających w umyśle Innego – matki – poprzez gesty, postawy, rytm, nawyki, czyli afektywnie zabarwione reprezentacje self w interakcji z Innym.
„Doznania dotykowe dziecka karmionego piersią (zwłaszcza w obszarze oralnym, okołoustnym oraz w dłoniach, którymi próbuje chwycić pierś i wszystko, co znajduje się w pobliżu, np. fragmenty ubrania matki) stają się w pewnym sensie, pierwszym fragmentarycznym (zogniskowanym) doświadczeniem stwarzanym przez pierwotny umysł” – Gaddini
Pablo Picasso
Matka spogląda na swoje narodzone dziecko, bierze je na ręce, albo ma je położone na brzuch zaraz po porodzie. Noworodek doświadcza delikatnego czułego, ciepłego, dotyku matki albo chłodnego, odrzucającego, intruzywnego, powodującego cierpienie, czasami z powodów komplikacji porodowych, nie ma przez jakiś czas kontaktu z matką – wcześniak, dziecko chorej matki. Matki czule trzymają dzieci w ramionach, spoglądają na nie z miłością i zachwytem, podają ciepłą mleczną pierś, uśmiechają się do dzieci, przemawiają do nich, dziecko odpowiada uśmiechem, gaworzeniem pieszczotą rączki otula pierś matki. Dziecko dokonuje wówczas introjekcji dobrego obiektu macierzyńskiego. Bywają jednak matki, które zaniedbują swoje dzieci, opuszczają je, sporadycznie biorą na ręce, spoglądają ze wstrętem i nienawiścią, są gwałtowne, szarpią, a nawet biją swoje dzieci, ich dotyk jest chłodny, bolesny. Oczywiście jedna i ta sama matka bywa kochająca, ciepła i czuła, ale także zmęczona, zła i wroga, w zależności od jej kondycji psychicznej i fizycznej, dlatego kobiety, szczególnie w połogu potrzebują społecznego wsparcia.
Podobnie, aczkolwiek nie dosłownie, jest w relacji terapeutycznej, w której fizycznie nie dotykamy pacjentów, ale dzięki swobodnie wzbudzonej wrażliwości emocjonalnej, odbieramy i staramy się rozumieć informacje z wewnątrz siebie – przeczucia, stany uczuciowe, somatyczne przepływające obrazy, fantazje i powstające interwencje terapeutyczne, w celu zrozumienia świata wewnętrznego pacjenta – analizujemy swoje przeciwprzeniesienie. Czasami, bywamy mocno zakłócani przez pacjentów i nie jesteśmy w stanie samodzielnie reflektować, wtedy szczególnie potrzebujemy Innego – umysłu superwizora.
Mathew stworzyła pojęcie „somatycznego przeciwprzeniesienia”: “ciało wyraźnie jest instrumentem procesów fizycznych, instrumentem, który potrafi słyszeć, widzieć, dotykać i wąchać otaczający nas świat. Ten wrażliwy instrument posiada również możliwość dostrojenia się do psyche: słuchania jej subtelnego głosu, słyszenia jej cichej muzyki i wpatrywania się w jej ciemność w poszukiwaniu znaczenia.”
„Ciało zawsze mówi. Zadanie analityka polega na tym, by wsłuchiwać się w jego komunikaty lub w to, co skrywa swoją hałaśliwością lub spokojem. Czasami ciała pacjentów „głośno prezentują objawy: to ciała znienawidzone lub cierpiące. Zdarza się też, że soma wydaje się „wyciszona”, zaniedbana lub lekceważona przez pacjenta, a jednocześnie wyraziście ujawnia się w relacji analitycznej, co znajduje odzwierciedlenia w somatycznym przeciwprzeniesieniu analityka, dzięki któremu jeszcze niewyrażone opowieść można usłyszeć i stopniowo ujmować w słowa”
Alessandra Lemma.
Pacjentów przeżywamy bardzo różnie, nieraz jesteśmy od pierwszego wejrzenia zafascynowani pięknem ich ciała, umysłu, o innych myślimy jak o upośledzonych, zaniedbanych, szalonych, budzących strach, chęć opieki lub niechęć, nieraz obrzydzenie. Pacjenci prezentują nam swoje ciała i umysły – piękne, zadbane, wymuskane, wypieszczone lub okropnie zaniedbane, zniekształcone poprzez samouszkodzenia – tatuaże, operacje plastyczne, odarte z kobiecości, męskości, brudne, dziwnie przyodziane, czasami śmierdzące nie do wytrzymania. Pacjenci, też bardziej lub mniej są nami zainteresowani, nie tylko naszymi umysłami, również naszą cielesnością, komplementują nasze zasoby psychiczne i fizyczne lub je dewaluują, chcą je zniszczyć. Pragną się do nas upodobnić, zlać z nami lub być kompletnie różni, odmienni podobnie jak w stosunku do innych ważnych obiektów. Pacjenci werbalne i somatyczne przekazy adresują do obiektów – realnych obiektów z którymi są w relacjach, terapeutów i obiektów wewnętrznych.
Myśl o dziecku rozwijającym się pod sercem matki wywołuje z reguły tylko miłe skojarzenia. Zapomina się o wszelkich dolegliwościach związanych z ciążą i o bólu, który może powodować. Często patrzy się na dziecko jako na część organizmu matki.
Tymczasem dojrzewający płód śmiało można nazwać pasożytem.
Obolałe kończyny, opuchlizna, poranne mdłości – to tylko część objawów z którymi musi borykać się przyszła matka. O wiele bardziej niebezpieczne powikłania to poważne problemy z uzębieniem, anemia i cukrzyca. Płód walczy o swoje przetrwanie i bywa w tej walce bezlitosny.
„O, czemuż raczej łona nie strułam gadziną,
Zanim na świat wydałam to szczenię ohydne!
Bądź przeklęta, chwilowej rozkoszy godzino,
Gdy tą pokusą drgnęło me łono bezwstydne.
Boże, skoroś mnie wybrał śród trzody niewieściej
Abym memu mężowi była widmem kary,
I ponieważ nie mogę w całej mej boleści
Jak list miłosny w ogień rzucić tej poczwary:
Więc twą nienawiść dla mnie, ja odbiję w gniewie
Na tym tworze wyklętym twoich złości lutych,
I tak gałęzie pognę w tym nikczemnym drzewie,
Że nigdy nie wypuści pączków swych zatrutych”.
Charles Baudelaire
Czasami podobnych odczuć doznaje psychoterapeuta w relacjach ze szczególnie zaburzonymi pacjentami, reakcji emocjonalnych i somatycznych, niechętnie przyznając się do tego przed sobą, czy na superwizjach, zastanawiając się dlaczego przyjął tego „paskudnego” pacjenta, który „psuje mu krew”, „przyprawia o zawrót i ból głowy”, uczucie senności, nudności, kołatania serca, niszczy jego logiczne myślenie, pozostawiając „efekt waty cukrowej w głowie”, pustki intelektualnej Myśli o tym, że chętnie „wyrzuciłby go z psychoterapii” – dokonał terapeutycznej aborcji, unicestwił. Wszyscy przeżywamy przeciwprzeniesieniowe emocje, stany somatyczne, które stają się czasami jedynym drogowskazem do analizy pacjenta, jego relacji z obiektami, zastanawiania się czy to obiekt był realnie wrogi i pragnął usunąć pacjenta, czy też pacjent jest zawistny, wrogi z powodu niezaspokojenia jego potrzeb i chce zniszczyć obiekt miłości, zanieczyścić symboliczną pierś w rozumieniu Kleinowskim. Somatyczne przeciwprzeniesienie jest szczególnie istotne i częściej przeżywane w przypadku pacjentów, którzy doświadczyli traum wczesnodziecięcych i posługują się przekazem prewerbalnym, u których dominują prymitywne mechanizmy obronne: projekcja, identyfikacja projekcyjna, rozszczepienie.
Alessandra Lemma w książce „Ciało w umyśle” przedstawia rozumienie ciała psychoterapeuty, bez względu na psychopatologię pacjenta, jako uniwersalną część settingu, która spełnia funkcję pomieszczającą dla pacjenta i daje poczucie ciągłości, co jest szczególnie widoczne i istotne w pracy z pacjentami głębiej zaburzonymi, dążącymi do utrzymania stanu prymitywnej symbiozy, z niemożnością różnicowania między self a obiektem. Lemma odnosi się do pracy Blegera na temat settingu: „…Jako analitycy zawsze pracujemy z dwoma settingami: jednym stworzonym przez analityka oraz drugim, który wnosi do analizy pacjent (nazwany przez autora „meta-ego”). Koncepcja Blegera w bardzo pomocny sposób objaśnia potrzebę korzystania z ciała analityka, jako ze stałej własności settingu przez pacjentów budujących przeniesienie symbiotyczne, których najbardziej podstawowe, prymitywne lęki wynikają z braku poczucia odrębności od obiektu. Ciało analityka jawi się im jako jedynie „nieme” tło, a każda oznaka tkwiącego w nim życia i odrębności zwiastuje katastrofę, o której na początku nie potrafią myśleć.
Oczywiście w procesie terapeutycznym, w parze terapeuta-pacjent, pojawiają się nie tylko wrogie i zawistne uczucia, również pozytywne, ciepłe, miłosne. Przecież pacjenci nas lubią, kochają, jesteśmy dla nich obiektami pragnień, także seksualnych. Terapeuci również lubią swoich pacjentów, czekają na nich z niecierpliwością, czują satysfakcję w pracy z nimi, przyjemność, czasami wręcz podekscytowanie. Jedna z superwizantek zorientowała się, że szczególnie ładnie ubiera się na sesję z jednym z pacjentów, że jest wyraźnie podekscytowana, przed sesją, śni o pacjencie, myśli, że mógłby być jej mężem, albo kochankiem. Terapeutka zrozumiałą, że pacjent ją uwodzi, a ona daje się mu uwieść, jest dla niego szczególnie miła, uważna i delikatna w interwencjach terapeutycznych, żeby go nie urazić, co skutkuje brakiem postępu w terapii.
Z różnymi zaburzeniami pacjenci zgłaszają się na psychoterapię, mniej lub bardziej zaburzeni, chorzy, w takim razie z różnymi stanami umysłu pacjentów pracujemy, czasami z różnymi stanami wewnętrznymi podczas jednej sesji: na scenie terapeutycznej możemy zobaczyć i bezbronne słodkie niemowlę, ale i zbuntowanego nastolatka czy seryjnego mordercę, który z przyjemnością wyrwałby nam serce i pożarł z przyjemnością.
Konfrontujemy się z miłosnymi i morderczymi emocjami naszych pacjentów i ich rozpoznanie w naszych ciałach i umysłach, nazwanie ich emocji, potrzeb, pragnień daje szansę na uzyskanie wglądu, poprawę zdrowia i życia pacjenta.
Bibliografia:
-
Aleksandra Lemma – „Ciało w umyśle. Rozważania o ciele w psychoanalizie i w programach telewizyjnych” , Wydawnictwo Eneteia
-
Krzysztof Kamil Baczyński – „Wybór”
-
Charles Baudelaire- „Kwiaty Zła”, Wydawnictwo PIW
-
Psychiatria i Psychoterapia, 2007; Tom 3, Numer 3: artykuł 1 „Ucieleśniony psychoterapeuta. Badanie doznań somatycznych terapeutów w ramach spotkania terapeutycznego – Robert Shaw